# – ten mały znaczek na dobre wpisał się w kulturę social mediową. Hashtag albo po polsku już hasztag, bo tak się nazywa, został użyty pierwszy raz w 2007 roku. Już w 2010 roku został dopisany do słownika Oxfordu, a niedługo potem do oficjalnej listy słów w grze Scrabble. Przeglądając wpisy, czytając posty – co i rusz natrafiamy na niego na Facebooku, Twitterze, Google+ czy Pinterest. Do czego służy? Pomaga nie tylko kategoryzować nam własny kontent, ale znacznie ułatwia innym wyszukiwanie naszych treści oraz pozwala wchodzić z nami w interakcje.
Po wielu rozmowach z uczestnikami naszych szkoleń i warsztatów z komunikacji w social mediach, zdaliśmy sobie sprawę, że duża część osób (oraz nawet agencji) używa hasztagów w sposób czysto intuicyjny – bez wiedzy jak hasztagi działają. A przy okazji robiąc przy tym co i rusz błędy…
Używanie hasztagów bez żadnej wcześniejszej analizy
Najprostszą metodą jest szukanie hasztagów w danym medium, w którym chcemy publikować dany kontent. Czasem jedna litera może powodować wielką różnicę w liczbie użytkowników do których dotrzemy z komunikatem. Poniżej podajemy kilka stron, które warto odwiedzić nie tylko w celu analizy, ale również by zapoznać się z bazami wiedzy na temat hashtagów.
Ogólne lub znane hasztagi
Takie generyczne hasztagi jak np. #Poland czy #trend znajdują się przy tysiącach wpisów. Jeśli nimi oznaczymy nasze wpisy, dotrzemy potencjalnie do wielkiej rzeszy odbiorców. Ale po pierwsze, dotrzemy do bardzo szerokiego spektrum osób które najczęściej nie są w kręgu zainteresowania: od nastolatek, szukających miejsc do potańczenia, po osoby zainteresowane technologią wytłaczania oleju rzepakowego. Po drugie, skoro hasztagi są bardzo popularne, oznacza to że wiele osób i firm z nich korzysta – czyli nasz wpis „utonie” w tej masie wpisów nimi oznaczonych.
Dziesiątki hasztagów do jednego wpisu
Kiedyś przeczytaliśmy takie zdanie: użycie zbyt dużej liczby hasztagów zabija wpis. Zgadzamy się z tym całkowicie. Wpisy takie są ignorowane przez czytelników i traktowane jako śmieciowe. Uważa się, że jeden wpis najlepiej jest oznaczać 1-3 hasztagami. Skecz Justin Timberlake and Jimmy Fallon idealnie ilustruje nadużywanie hasztagów.
Brak hasztagów związanych z branżą i firmą
Jest to jeden z większych błędów jakie można zrobić. Hasztagi powinny służyć marce, promować i wspierać jej osobowość (podobnie jak i same wpisy) oraz być angażujące dla odbiorców. Nie trzeba przy tym umieszczać nazwy firmy czy produktu.
Nie korzystanie z regionalnych hasztagów
Przy wpisach, które odnoszą się do jakiegoś konkretnego miejsca, warto umieścić jeden z hasztagów związany właśnie z tą lokalizacją. Dzięki temu łatwiej dotrzemy np. do kandydatów do pracy, ich rodzin i znajomych z regionu, który nas interesuje.
Hasztagi czyli mała rzecz o dużym potencjale
Hasztagi stanowią łatwe, mało kosztowne (inwestycją jest jedynie czas potrzebny na ich wymyślenie i napisanie) wsparcie marketingowe, z którego warto korzystać. Uniknięcie błędów, które opisaliśmy powyżej spowoduje, że nasze wpisy dotrą do grup użytkowników, które nas interesują, zwiększą ich zaangażowanie, a firma będzie mieć kolejny efektywny kanał budowania marki pracodawcy.
A jaki jest najważniejszy błąd jaki można popełnić w związku z hasztagami? Tym błędem jest nie umieszczanie hasztagów w ogóle…wydaje się to tak oczywiste, że nie będziemy o tym pisać.
Na koniec dla tych wszystkich, którzy dobrnęli do końca tego wpisu, dla relaksu polecamy filmiki z The Tonight Show, w których wszystko kręci się wokół hasztagów :). Have fun!